Chciałabym, w imieniu reszty Liftonoszek, bardzo podziękować za odpowiedzi do poprzedniego pytania, które zadała Czeko - dlaczego skrapuję?:
Viol: Super pomysł!!! zawsze lubiłam tą zabawę!!!:):)Dlaczego ja skrapuję?? Bo poprostu lubię ;D lubie tworzyć nowe rzeczy !:) lubię kombinować jak wykorzystać każdą ociupinkę papieru:):) Odpręża mnie to między nauką;)
Chimera: Niby proste, a jednak strasznie trudne to pytanie. Zaczęłam scrapować po rzuceniu pierwszej wielkiej miłości- decoupage (tak, tak, cierpliwości brak), z czasem scrapbooking stał się takim hmmm no chyba stylem życia, bo wtedy moje spojrzenie na świat kompletnie się zmieniło. Wszystkie śmieci nagle okazały się niezwykle przydatne, kasa wędruje głównie na konta sklepów scrapowych, niemal każde zdjęcie w myślach jakoś tam ubieram. No ale podoba mi się to i to bardzo!!
Ja się spóźniłam ostatnio, więc też doklejam swoją odpowiedź:
Guru: Tak naprawdę to do dziś się zastanawiam czemu, kiedy jestem na etapie rzucania wszystkim o ścianę z powodu braku weny xD Hmmm zafascynowałam się tak bardzo, że pewnego dnia postanowiłam spróbować i uwierzyć, że też sama potrafię stworzyć idealną oprawę dla zdjęcia...kiedyś też zafascynowałam się lataniem na paralotni i chciałam zostać pilotem, ale tu zaistniały większe ograniczenia, szczególnie wizja, iż spłonę w blaszanej puszcze była większa, więc zostałam przy papierze.
Lubię to, że mimo braku talentu i często weny, skrapowanie odkrywa przede mną różne emocje, stymuluje moją wyobraźnię i powoduje, że działam. Gdyby nie kreatywne osoby, które nakręcają do wyzwań, do tworzenia i sprawiają, że jednak skrapowanie to dobra zabawa, bez krytykowania i pouczania, to chyba bym to rzuciła :)
Z muzyką czy w ciszy? w bałaganie czy na kolanie? Opowiedzcie jak skrapujecie, jak wygląda Wasza przestrzeń twórczej energii/męki. Może macie swoje dziwne przyzwyczajenia bez których skrapowanie nie wychodzi?
I odpowiedzi Liftonoszek, zaskakująco różne i jednoczesnie podobne :)
Justt: Scrapuję głównie wieczorami, w nocy też, ale rzadziej. Niekiedy zdarza mi się machnąć coś rano, ale musi być wcześnie. Kto mnie zna, wie, że jestem strasznym śpiochem, więc to są wyjątkowe przypadki. :D Moja praca tworzy się na biurku, bez muzyki nie ruszyłabym chyba z miejsca. Wszelkie ścinki, resztki i inne śmieci lecą prosto na podłogę, nigdy nie mogę zrozumieć, dlaczego od razu nie wyrzucam ich do kosza. :P Paluchy w kleju lądują naturalnie na spodniach, w celu wyczyszczenia. Zawsze na początku wyciągam to, co uważam za przydatne. Potem jednak zmieniam całkiem koncepcję i moje biurko, razem z kolejną częścią blatu na którym jest laptop zawalone jest przydasiami. Nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie wylała, nie ubrudziła zdjęć, biurka, a zwłaszcza klawiatury farbami. Ale do tego już jestem przyzwyczajona. I notorycznie zapominam wypłukiwać pędzli! :/ A stałym punktem programu jest mama wchodząca do pokoju z tekstem "co znów dłubiesz?"
Myślę, że w moim scrapowaniu nie ma niczego nadzwyczajnego, prawda?
Myślę, że w moim scrapowaniu nie ma niczego nadzwyczajnego, prawda?
Noomiy: Scrapowanie w bałaganie. Wszędo bylskim. Mimo blatu prawie dwumetrowego, część rzeczy samoczynnie spada na ziemię. W ciszy. Stanowczo w ciszy. Słyszę jedynie cichą melodię moich myśli, które ulatują w nieskończoność Jakieś szczególne rzeczy? Zawsze zaczynam od ogarnięcia bałaganu, mimo że wiem, że i tak skończy się na wielkim misz maszu. Muszę mieć pod ręką coś do picia, kawa, herbata, woda. Cokolwiek, ale być musi. I jeszcze... Uwielbiam scrapować w dużych, obwisłych ciuchach. Koszula mojego taty (za duża o jakieś 10 rozmiarów) z podwiniętymi rękawami... To jest to :D
Czekoczyna: Moje scrapowanie zwykle rozpoczyna się od "wyścielenia" podłogi i biurka serwetami podfoliowanymi. Tylko w ten sposób jestem w stanie uchronić pokój przed "przebarwieniami" :D Gdy już jestem w ferworze twórczej pracy to co chwilę spoglądam na włączony kanał ComedyCentral, popijam ulubioną herbatkę i sto razy kursuję do łazienki myć ręce. Zużywam tony nawilżanych chusteczek, wciąż gubię elementy które przed chwilą przygotowałam i zmieniam koncepcję. W efekcie jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się zrobić pracy zgodnej z początkowym zamierzeniem.
Terceps: żadnych przyzwyczajeń. wyjątkowo lubię mieć dużo przestrzeni jak scrapuję. Największym, moim dziwactwem jest to, że jak już poukładam wszystko na papierze to...zostawiam na nawet kilka dni i potem dopiero kleję... :D muzyka...często, ale częściej...filmy! ;)
Guru: Wyciągam wszystkie materiały na podłogę i idę po coś do picia. Odganiam kota, którego ukochane miejsce do leżenia, to pudło z papierami. Bawimy się w znikający papierek. Kot zasypia na wieczku pudła. Przeglądam papiery i zdjęcia. W tle Trójka, rzadko cisza. Wędruję z bałaganem po podłodze. Odganiam przebudzonego kota - "niee!! dlaczego mi to zniszczyłeś?". Przeklinam kota i szukam kleju - przecież przed chwilą tu był! Kot patrzy na mnie podejrzanie i miauczy. Idę chlapać farbą do innego pomieszczenia. Znalazłam klej! :D kot ukrył go pod kocykiem o_O. Zaczynają boleć mnie plecy. Próbuję ograniczyć przestrzeń rosnącego bałaganu. W momencie, gdy nie mogę znaleźć kota, stwierdzam, że pora kończyć...
Mirak: Więc scrapowanie jeśli już to na żadnej podłodze i kolanie! Biurko musi być i to nie małe! Wszystko dookoła na wyciągnięcie oka i ręki, bo inaczej nie potrafię niczego do scrapa dołożyć, bo nie pamiętam co mam! A leniwa jestem przy scrapowaniu okrutnie! Nie cierpię zbierać przydasiów na kupkę kolorystyczną i z tego tworzyć... Wolę scrapejszyn z tego co zostało pod ręką z poprzedniego scrapowania. I dlatego u mnie często scrapy chodzą parami. Natycha mnie często nowa dostawa przydasi i kity, ale gdy je ktoś dla mnie przygotuje J Lubię zacząć scrapa i skończyć go w 30 minut. Inaczej męczę, kombinuję i najczęściej przekombinowuję. Muszę od razu przyklejać. Nie ma opcji układania, a potem jak jest kompozycja to dopiero klej. Nigdy! Dlatego często coś spieprzę i muszę kombinować jak tu posolić, żeby wyszło słodkie!
Muzyka? Czasem mnie natycha ale raczej pracuję w ciszy! Co więce. Nie cierpię kiedy ktoś coś do mnie mówi, gdy scrapuję. Wyłączam się, nie słucham i mnie to rozprasza i złoszczę się okrutnie, a potem złoszczę się jeszcze na siebie, że nakrzyczałam na kogoś niepotrzebnie.
Lubię pracować z kimś, ale wolę wtedy nie za wiele gadać, chociaż bywają wyjątki.
Najbardziej lubię kiedy długo nie scrapuję i tak czekam czekam, odkładam na później i jak mnie wtedy trzaśnie wena to robię. I efekty mnie zaskakują. Nie mam pory dnia, którą preferuję do scrapa. Zobaczę coś ładnego i koniec nie ma mnie. Chyba wzrok mi najwięcej kopa daje do produkowania.
Dobra. Ja chyba zbyt normalna jestem!
Imma: Najlepiej tworzy mi się na podłodze -w chwilach twórczego szału, które trwają czasem tydzień, zajmuję praktycznie sto procent podłogi w moim niemałym pokoju. Jeszcze lepiej tworzy mi się po całym dniu w pracowni grafiki albo malarstwa, yyy sztuka mnie tam tak inspiruje, a nie opary (dementuję moje uzależnienie od oparów! :P)
Scrapuję głównie w nocy, słuchając na okrągło jednej piosenki, bez kubka herbaty, bo jak mam w zasięgu ręki więcej niż jeden, to pędzle trafiają zawsze nie tam gdzie powinny.
Dusia: Oczywiście, że z muzyką. Czasem spokojną, a czasem ostrzejszą. Wszystko zależne od humoru. Scrapowanie dzieje się na biurku w otoczeniu setki papierów, rozsypanych guziolów i pędzli nieumytych od farby ;) Dziwactwo scrapowe - zbieranie wszystkiego co może się przydać, chomikowanie skrawków papierków, wycinanie z gazet kolorów słów i nigdy ich nie wykorzystywanie ;)
Imma: Najlepiej tworzy mi się na podłodze -w chwilach twórczego szału, które trwają czasem tydzień, zajmuję praktycznie sto procent podłogi w moim niemałym pokoju. Jeszcze lepiej tworzy mi się po całym dniu w pracowni grafiki albo malarstwa, yyy sztuka mnie tam tak inspiruje, a nie opary (dementuję moje uzależnienie od oparów! :P)
Scrapuję głównie w nocy, słuchając na okrągło jednej piosenki, bez kubka herbaty, bo jak mam w zasięgu ręki więcej niż jeden, to pędzle trafiają zawsze nie tam gdzie powinny.
Dusia: Oczywiście, że z muzyką. Czasem spokojną, a czasem ostrzejszą. Wszystko zależne od humoru. Scrapowanie dzieje się na biurku w otoczeniu setki papierów, rozsypanych guziolów i pędzli nieumytych od farby ;) Dziwactwo scrapowe - zbieranie wszystkiego co może się przydać, chomikowanie skrawków papierków, wycinanie z gazet kolorów słów i nigdy ich nie wykorzystywanie ;)
Justt... jakbym widziała siebie :D
OdpowiedzUsuńSzczególnie klej w siebie xD też to mam hahaha
OdpowiedzUsuńTaaak, zgadzam się. :D Najgorzej jak jestem w szortach (a zwykle) i wtedy mam całe uda w kleju, a wczoraj to nawet w gessie :/
OdpowiedzUsuńGuru nie możesz znaleźć kota - lol 100 :D
A jeszcze co do tego stroju Noomiy to ja wręcz przeciwnie, koniecznie muszę być skąpo ubrana - wiecie, obok zwykle siedzi chłopak, muszę oddziaływać :D :D A Wy też nago? :D
Terceps ja też preferuję filmy niż muzykę przy robocie :D
hahahahah :D
OdpowiedzUsuńKot pobija wszystko!! :D
Czeko - z chusteczkami i ginącymi dodatkami mam identycznie.
wreszcie i moje złote myśli są
OdpowiedzUsuńja to przy was normalnie wypadam :P nie mam kota, ale sądzę, że jakby miała to bym go nie znalazła już na początku scrapowania
Guru paraLOTNIA! Latałas w końcu? Bo ja to koooooocham!!!!! POlecam koniecznie, jesli jeszcze nie spróbowałać...
OdpowiedzUsuńIma Ty normalnie? yy! I tak wszyscy wiedzą, że o oparach kłamałaś :))
O Czeko ja też często bez ubrań - coby się nie pobrudzić :) A brudze się obrzydliwie -- dlatego też nie cierpię stempli, bo potem paznokcie musze malować - nie dają sie doszorować!
Ha ha śmieszne to wszystko! Love Was! Dawno nie mówiłam...
Oczywiście że na kolanie!!!!! i z muzyką:) a z jaką to zależy od nastroju:):) ale zazwyczaj puszczam energetyczne kawałki żeby mi sie w głowie buzowało od pomysłów:):) z ginącymi dodatkami mam tak samo;D
OdpowiedzUsuńmam do dyspozycji tylko biurko i wszystko dokoła krzesła porozrzucane mam;p;p jakies pudełka , papiery, istny bałagan ładnie mówiąc:):)
A co do pory skrapowania to zazwyczaj jest to ... między nauką ;p albo nawet w trakcie;p notatki przewijają sie między klejem i norzyczkami;p