... a przynajmniej część naszej grupy. Na Ogólnopolski zlot udało się przybyć Immacoli, Guru, Miraqowi, Vanille i mi - Czekoczynie.
Krótka podróż na zlot po krótkiej wizycie u mnie odbyła się autobusem. Wydawało mi się, że przebiegła dosyć spokojnie, ale patrząc na swoją minę na zdjęciu dochodzę do wniosku, że była szokująca:
Zlot zaczął się ostro, bo od elastycznych figur gimnastycznych Miraqa przy plakatach wyborczych i ogłoszeniu:
Wrażeń było mnóstwo i naprawdę nie sposób ująć ich w kilku słowach. Immacola buszowała po wszystkich kątach, była zabiegana i podekscytowana. Oprócz tego bacznie sprawowała dyżur przy stoisku sklepu Na-Strychu.
Zawsze blisko niej można było też spotkać Vanillkę, którą ja miałam okazję ujrzeć po raz pierwszy. Bardzo miłe spotkanie! :)
Vanilka oprócz idealnej fryzury miała również idealny identyfikator - zwyciężył w konkursie Scrapińca! :))
Miraq i Guru wpadły w wir zakupowy, wir tłumu i wir szalonych spotkań, rozpoznawania twarzy, ochów i achów. Mirka spotkała swoją ulubioną Pasiakową i dostała od niej śliczną potworną pamiątkę.
Nie mogę nie wspomnieć o siostrze Guru - Oli, która wiernie nam towarzyszyła, robiła piękne zdjęcia i otrzeźwiała swoim rozsądkiem w zlotowym amoku.
Ja starałam się być wszędzie, trochę przy stoisku CraftHouseowym, trochę tu i tam. Dzięki CraftHouse miałam też możliwość pokazać jak zrobić tło przy pomocy gessa.
(wiem, wyglądam na tym zdjęciu jak rumcajs, ale ja tak po prostu wyglądam :D)
Miraq twórczo ogarniała gesso.
Guru w wielkim skupieniu psikała gdzie popadnie. (miała przy pracy indiańskie oblicze, jak twarz na jej koszulce;p)
W końcu dziewczyny z nadmiaru emocji i energii bełkotliwie rapowały :D Mira konfigurowała sobie również palce, jak widać.
Poznałyśmy tak wiele osób, że nie sposób wymienić. Pod koniec zlotu poszłyśmy na pyszny obiadek i nawet przy jego okazji poznałyśmy KolorowAnkę :) Był też czas na grupowe zdjęcia Liftonoszek w różnych położeniach względem widnokręgu :D
Wieczorem dziewczyny jeszcze miały chwilę na zwiedzanie Warszawy. Mira malowniczo prezentowała się w towarzystwie naszego daru narodu radzieckiego dla narodu polskiego.
A ja nadal jak rumcajs pod jej parasolką:
I na koniec jeszcze Immacola z selebritis:
Czyli z prześliczną Karolą, Anią i Kamilą :)
Mimo wspaniałych wrażeń żałujemy, że nie mogłyśmy się spotkać wszystkie. Jednak 2 lipca szykuje nam się kolejny zlot Liftonoszek! Już nie mogę się doczekać.
Krótka podróż na zlot po krótkiej wizycie u mnie odbyła się autobusem. Wydawało mi się, że przebiegła dosyć spokojnie, ale patrząc na swoją minę na zdjęciu dochodzę do wniosku, że była szokująca:
Zlot zaczął się ostro, bo od elastycznych figur gimnastycznych Miraqa przy plakatach wyborczych i ogłoszeniu:
Wrażeń było mnóstwo i naprawdę nie sposób ująć ich w kilku słowach. Immacola buszowała po wszystkich kątach, była zabiegana i podekscytowana. Oprócz tego bacznie sprawowała dyżur przy stoisku sklepu Na-Strychu.
Zawsze blisko niej można było też spotkać Vanillkę, którą ja miałam okazję ujrzeć po raz pierwszy. Bardzo miłe spotkanie! :)
Vanilka oprócz idealnej fryzury miała również idealny identyfikator - zwyciężył w konkursie Scrapińca! :))
Miraq i Guru wpadły w wir zakupowy, wir tłumu i wir szalonych spotkań, rozpoznawania twarzy, ochów i achów. Mirka spotkała swoją ulubioną Pasiakową i dostała od niej śliczną potworną pamiątkę.
Nie mogę nie wspomnieć o siostrze Guru - Oli, która wiernie nam towarzyszyła, robiła piękne zdjęcia i otrzeźwiała swoim rozsądkiem w zlotowym amoku.
Ja starałam się być wszędzie, trochę przy stoisku CraftHouseowym, trochę tu i tam. Dzięki CraftHouse miałam też możliwość pokazać jak zrobić tło przy pomocy gessa.
(wiem, wyglądam na tym zdjęciu jak rumcajs, ale ja tak po prostu wyglądam :D)
Miraq twórczo ogarniała gesso.
Guru w wielkim skupieniu psikała gdzie popadnie. (miała przy pracy indiańskie oblicze, jak twarz na jej koszulce;p)
W końcu dziewczyny z nadmiaru emocji i energii bełkotliwie rapowały :D Mira konfigurowała sobie również palce, jak widać.
Poznałyśmy tak wiele osób, że nie sposób wymienić. Pod koniec zlotu poszłyśmy na pyszny obiadek i nawet przy jego okazji poznałyśmy KolorowAnkę :) Był też czas na grupowe zdjęcia Liftonoszek w różnych położeniach względem widnokręgu :D
Wieczorem dziewczyny jeszcze miały chwilę na zwiedzanie Warszawy. Mira malowniczo prezentowała się w towarzystwie naszego daru narodu radzieckiego dla narodu polskiego.
A ja nadal jak rumcajs pod jej parasolką:
I na koniec jeszcze Immacola z selebritis:
Czyli z prześliczną Karolą, Anią i Kamilą :)
Mimo wspaniałych wrażeń żałujemy, że nie mogłyśmy się spotkać wszystkie. Jednak 2 lipca szykuje nam się kolejny zlot Liftonoszek! Już nie mogę się doczekać.
Nie wyglądasz jak Rumcajs!!!
OdpowiedzUsuńNastępnym razem ja też przyjadę i wreszcie Was wszystkie pomacam, o!
ja tez:)
OdpowiedzUsuńsuper fotka z nogami, a dziewczyna z prostą grzywką ma bardzo ciekawą twarz, a Ty jesteś śliczna a zwłaszcza Twoj uśmiech :)
OdpowiedzUsuńach, jak ja wam zazdroszczę świetnej zabawy :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzazdroszczę, zazdroszczę ;* oby do 2ego ;*
OdpowiedzUsuńFantastyczny fotoreportaż.
OdpowiedzUsuńRumcajsa żadnego nie widzę :)
oooch a ja nie mogę wtedy tam być :/
OdpowiedzUsuńNie wyglądasz jak rumcajs;D;D super sie macie dziewczyny!!!!!:):):)
OdpowiedzUsuńOch Ty rumcajsie przeuroczy, cudownie było Ciebie i resztę Liftonoszek poznać! Jak będę w Wawie to mam nadzieję, że następnym razem uda się zabalować, wybaczcie, że tym razem mój wątły organizm nie dał rady przyjąć Waszego zaproszenia! Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuń